Akademickie Koło Misjologiczne

Kronika Jerozolima 2010

Plan relacji, Fotoreportaż

Lipiec - 13 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
Sierpień - 01 02 03 04 05 06 07 08 09 10 11 12 13 14 15 16 17

7 Sierpnia - Sierociniec w Betlejem

Sobota to święto dla Żydów – szabat. Dla świeckich Żydów to po prostu dzień wolny od pracy. Wieczorem w żydowskich dzielnicach, po cichym dniu, rozpoczyna się zabawa. Jednak świętowanie w Jerozolimie zaczyna się już od piątku, kiedy to do miasta zjeżdżają muzułmanie, by odmawiać uroczystą modlitwę, i trwa aż do niedzieli – kiedy chrześcijanie mają swoje święto. Chrześcijanie świętują po cichu – muzułmanie i Żydzi bawią się o wiele głośniej. Strzelają fajerwerki, ludzie wychodzą na ulice. Jak zauważył Abuna o fajerwerkach: „To chyba tutaj tańsze niż lody…”, bo rzeczywiście lody są tu strasznie drogie!

Śniadanie z rana, woda i kanapki do plecaków – AKM rusza po raz drugi do Betlejem. Pożegnaliśmy się z Eloisą, po czym ruszyliśmy pod bramę Heroda, by dalej już „szerutem” (busem) dostać się do "check-pointu. Jak zawsze zajęliśmy naszą siedemnastką całego busa, nie musieliśmy więc czekać na jego napełnienie – ruszył od razu i to dość szybko. Kierowca był żwawy i w 12 minut dowiózł nas na miejsce. O arabskim stylu jazdy można by napisać oddzielną rozprawkę, powiem tylko tyle, że Arabowie jeżdżą często dość „swobodnie”, „szybko” i „od niechcenia”, kulturalnie przy tym trąbiąc lub rozmawiając przez telefon.

Przejście przez granicę izraelsko-palestyńską nie było dla nas problemem. Długi spacer, kilka pytań o drogę i po niecałej godzinie byliśmy u stóp klasztoru karmelitanek bosych. W przyklasztornym kościele Abuna odprawił Mszę Świętą dla nas i trzech sióstr karmelitanek. Po Eucharystii mieliśmy przyjemność porozmawiać z podprzeoryszą – siostrą Lucyną od Krzyża, uśmiechającą się zza krat klasztoru.

Karmel w Betlejem to miejsce, któremu swoje ostatnie lata życia poświęciła błogosławiona Mariam od Jezusa Ukrzyżowanego, „Mała Arabka”, którą w 1983 r. beatyfikował Sługa Boży papież Jan Paweł II. Siostra Lucyna starała się przybliżyć nam bogatą historię jej życia, nawet najmniejsze szczegóły były istotne. To bardzo ważna historia dla tego klasztoru.

Nakładanie płaszcza ma swoją tradycję w Biblii (poczynając od Eliasza). Tym razem to Abuna nakładał prawdziwy płaszcz błogosławionej Mariam na każdego chętnego, który chciał dotknąć kawałka historii klasztoru. W kościele przy ołtarzu znajdowała się również relikwia Błogosławionej – złamana kość przedramienia.

Po opuszczeniu klasztoru udaliśmy się całą grupą pod Bazylikę Narodzenia, gdzie rozdzieliliśmy się na godzinę. Drobne zakupy dla bliskich z Polski, by mieć jeszcze trochę czasu na odwiedzenie bazyliki. Miłą niespodziankę zrobił nam Brat Ananiasz, polski franciszkanin z Betlejem. W ten upalny dzień zostaliśmy poczęstowani przez niego lodami. Po jedzeniu miała miejsce wesoła sytuacja, kiedy to mogliśmy odświeżyć się na terenie zakonu franciszkanów. Dziewczyny przez dłuższą chwilę nie mogły pojąć, jak to jest możliwe, że nie ma tam damskich toalet!? Pokrzepieni i uśmiechnięci ruszyliśmy w stronę budowanego domu dziecka Sióstr Elżbietanek w Betlejem.

Nieopodal wysokiego muru oddzielającego Betlejem od Jerozolimy, granicy z Autonomią Palestyńską, na malowniczym zboczu znajduje się nowy dom Sióstr św. Elżbiety. Jego budowa została rozpoczęta w momencie, kiedy granica z Autonomią Palestyńską nie była taką przeszkodą do pokonania jaką jest dziś. Dzieci z sierocińca w Jerozolimie miały wyjeżdżać do Betlejem na czas wakacji, czy ferii, miała to być dla nich odmiana od codzienności. Niestety nie jest to już dziś możliwe. Każdego dnia obywatele Autonomii czekają w ogromnych kolejkach, by móc dojechać do pracy w Jerozolimie. Z drugiej strony opuszczenie terenu Izraela przez dzieci palestyńskie mogłoby się wiązać z brakiem możliwości powrotu. Nowy dom od września będzie regularnym sierocińcem, gdzie dzieci będą mogły dorastać w warunkach jak najbardziej zbliżonych do tych, które mogłyby otrzymać w rodzinach.

W domu mieszkają trzy siostry: Rafała, Kryspina oraz Paulina. Cały dom to jeszcze plac budowy: druty wystające ze ścian, kartony leżą na posadzce, brak jeszcze wielu mebli. Mimo wszystko prezentuje się okazale i już od września swoje miejsce znajdzie w nim ok. 20 dzieci.

Od wejścia przywitała nas z uśmiechem Siostra Kryspina, a po chwili pojawiły się również Siostra Rafała i Paulina. Siostra Rafała to najbardziej doświadczona mieszkanka tego domu. 49 lat swojego życia spędziła w Ziemi Świętej. Między innymi dzięki jej pracy i wytrwałości założone zostały dwa nowe domy: na Górze Oliwnej i opisywany w Betlejem. Przyznam się szczerze, że nie jestem w stanie opisać tutaj nawet części tego, o czym mówiła Siostra Rafała. Podczas zwiedzania sierocińca towarzyszyły nam historie związane z przekraczaniem granicy Autonomii Palestyńskiej, osobami życzliwymi dla Sióstr, czy budową nowych domów.

W 1967 na Górze Oliwnej siostry otworzyły Dom Pokoju (właśnie ten dom, w którym możemy mieszkać). Od samego początku budowa domu na Górze Oliwnej spotykała się z niechęcią lokalnych władz. Prace budowlane rozpoczęły się jeszcze przed wydaniem pozwolenia – w innym wypadku dom prawdopodobnie wcale by nie powstał. W tym czasie w Jerozolimie rzeźbiony był na zamówienie pomnik Jezusa Miłosiernego. Ponieważ figura miała być okazała, sam rzeźbiarz bojąc się represji twierdził, że będzie to pomnik Mojżesza. Kiedy jednak prace miały się ku końcowi nie dało się już ukryć faktu, kogo w rzeczywistości przedstawia figura. Została ona uszkodzona przez wandali, m.in. twarz oraz palce u rąk, które zostały obłupane. Rzeźbiarz nie chciał naprawiać tych szkód, twierdząc, że jego praca została już wykonana, a osoba, która złożyła zamówienie nie chciała odbierać pomnika, bojąc się dalszych represji. Postanowiono go wydać za darmo, jeśli tylko ktoś zgodziłby się przyjąć tak dużą figurę. Jak powiedziała Siostra Rafała: „Jezus stał, i nikt nie chciał go przyjąć…”. Kiedy jednak informacja ta trafia do sióstr św. Elżbiety, te zgadzają się od razu. Jezus zostaje postawiony w najwyższym punkcie terenu należącego do domu. Zainteresowanie władz ogniskuje się właśnie na tej figurze. To nie dom stanowi teraz problem, lecz figura Jezusa. Rosną naciski, w tym czasie udaje się siostrom wykończyć dom i pokryć go dachem, co zamyka drogę do jego zburzenia (budynek może tutaj zostać wyburzony jeśli nie został jeszcze pokryty dachem). Kiedy jednak groźby nie słabną figura Jezusa zostaje przesunięta na najniższy punkt terenu i zakopana powyżej kolan w ziemi, a mur ją otaczający podwyższony. Dom jest już gotowy, władze nie chcą burzyć wykończonego budynku, dzięki czemu Siostry otrzymują w końcu pozwolenie na budowę.

Dziś pomnik Jezusa Miłosiernego stoi na niewielkim podwyższeniu, nieopodal zewnętrznej kaplicy. Odłupane są palce, widać też sklejenia na twarzy oraz inne drobne uszkodzenia powstałe najprawdopodobniej podczas wielokrotnego przenoszenia.

Kiedy siedzimy zasłuchani przy herbacie albo zimnym napoju (jak kto woli), do jadalni wpada nagle, jak grom z jasnego nieba, ksiądz Ryszard z Wrocławia… …i zaczyna mówić. Przez te krótkie chwile, które ksiądz z nami spędził zdążyliśmy prześledzić historię Pasterza w Biblii, tak w Nowym jak i Starym Testamencie. Na koniec mogliśmy się też przekonać, że ksiądz nie tylko w mowie jest mocny, kiedy zaśpiewał nam:

Witaj, Matko Baranka i Pasterza.
Witaj, zagrodo duchowych owieczek.
Witaj, obrono od wilków niewidzialnych.
Witaj, bramy raju nam otwierająca.
Witaj, bo z ziemią śpiewają radosne niebiosa.
Witaj, bo z niebem pląsa szczęśliwa ziemia.
Witaj, Ty, apostołów niemilknące usta.
Witaj, niezwyciężone męstwo zwycięstwa wieniec noszących.
Witaj, podporo wiary naszej mocna.
Witaj, łaski dowodzie jasny.
Witaj, która piekło ogałacasz.
Witaj, która nas chwałą przyodziewasz.
Witaj, Oblubienico Dziewicza!

Trochę zadumani ruszyliśmy w podróż powrotną do Jerozolimy. Powrót na Górę Oliwną był bardzo przyjemny, gdyż wiał trochę chłodniejszy wiatr. Po drodze zawitaliśmy do Bazyliki Grobu Pańskiego.

Słońce nad Górą Oliwną szybko chowa się za horyzontem, noc nadchodzi niespodziewanie, okrywając wszystko mrokiem. Po drugiej stronie doliny lśni Jerozolima, odgłosy miasta słabną, ale tylko nieznacznie.

Damian