Akademickie Koło Misjologiczne

Kronika Jerozolima 2010

Plan relacji, Fotoreportaż

Lipiec - 13 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
Sierpień - 01 02 03 04 05 06 07 08 09 10 11 12 13 14 15 16 17

19 Lipca - Dolina Cedron

Dzisiejszego dnia, po weekendzie pełnym odpoczynku i radości z tego, że możemy być tu na Ziemi Świętej, rozpoczęliśmy pracę, której już z utęsknieniem wyczekiwaliśmy:-), czyli pomoc siostrom Elżbietankom.

Był to także dzień ważny dla naszej grupy, z tego powodu, że powoli Pan Bóg coraz bardziej otwiera nas na Swoją Miłość i daje nam łaskę tworzenia prawdziwej wspólnoty, w której ludzie sobie ufają i ubogacają. Tego dnia mogliśmy usłyszeć piękne świadectwa Molo i Marty…

Dzień rozpoczęliśmy od wspólnej Eucharystii, w kaplicy sióstr o godz 7. Słowa, które usłyszeliśmy podczas czytania Ewangeli towarzyszyły nam podczas całego dnia : "Nauczycielu, chcielibyśmy jakiś znak widzieć od Ciebie”( Mt 12,38 – 42) Na co Jezus odpowiedział, że nie potrzeba nam już więcej znaków poza tymi które zostały nam już dane … znak krzyża jest największym znakiem …świadczy o Bożej Miłości - najdoskonalszej… mamy jedynie prosić o otwartość serca i jasne spojrzenie, aby potrafić ja dostrzec w codzienności...

Po Eucharystii wspólne śniadanie i przydzielenie obowiązków. Zostaliśmy podzieleni na kilka grup. Malwina i Kropka zgłosiły się do pomocy w kuchni. Molo i Madzia zaopiekowały się trójką dzieci, przebywających obecnie w sierocińcu: 5-letnią Michaele, 7-letnią Ruti ( siostrami z Etiopii) oraz Alae , o której już pisaliśmy Natomiast pozostali z abuną:-). Pawłem na czele rozpoczęliśmy prace remontowe :-)

W ciągu najbliższych dni będziemy pomagać siostrom w Jerozolimie, gdyż jest tu sporo pracy i tylko dwie siostry. Ale do Betlejem na pewno tez, któregoś dnia, pojedziemy. Rozpoczęlismy od szlifowania bramy oraz krat na oknach, które w najbliższych dniach będziemy malować.

Około dwunastej przerwa na przepyszny obiad, które pomagały siostrze Lidii przygotować dziewczyny, powstała nawet specjalna modlitwa, autorstwa Kasi A. i Gochy:-) „ Panie Jezu , nasze słonko, pobłogosław to jedzonko. Panie Jezu , nasze życie pobłogosław też to picie. Każdy jest zadowolony, oto obiad upragniony. Obiad jest dziś przepychowa, Malwy, Kropki to robota. Siostra Lidia wzór kucharki, napełniła wszystkie garnki.” W kolejnych dniach mają powstać kolejne zwrotki:-)

Po obiedzie wróciliśmy do naszych zadań.

Natomiast ok. 16 wyruszyliśmy w kierunku Doliny potoku Cedronu i Miasta Dawidowego, znajdujących się nieopodal nas. Wspólna wyprawa była bardzo udana.

W domu zostały jedynie Molo i Madzia, które tego dnia pełniły funkcję opiekunek dzieci. Trzeba przyznać, że pomysłów na wypełnienie czasu dziewczynkom wieloma ciekawymi zajęciami nie zabrakło:-) Powstały m. in kolejne zwrotki piosenki :” Jezus Cie Kocha” – tym razem po arabsku i hebrajsku:-), utworzony został salon fryzjerski, powstała szkoła nauki języka arabskiego i hebrajskiego (trzymajcie kciuki jutro Molo i Magda zdają pierwszy egzamin przed swoimi nauczycielkami – które podeszły do swojej roli bardzo poważnie:-)) nie zabrakło czasu na świeżym powietrzu, oraz zajęć plastycznych Pod koniec dnia nasze dziewczyny padały ze zmęczenia a dziewczynki etiopskie nadal pełne były energii:-) W ciągu kolejnych dni, każdy – bądź prawie każdy będzie mógł sam przekonać się ile kreatywności i uwagi wymaga zajęcie się dziećmi:-) Ale też ile wnosi radości:-)

Wracając do naszej wyprawy…Dolina Cedron oddziela Górę Oliwną od Świętego Miasta. Jest to głęboki wąwóz o stromych, wapiennych skałach. Najprawdopodobniej przemierzał ją Jezus za każdym razem w drodze ze Świątyni na Górę Oliwną i z powrotem. Wzdłuz doliny rozciąga się najdroższy cmentarz Żydowski, na którym aby być pochowanym trzeba zapłacić zawrotną sume pieniędzy Związane jest to z tradycją żydowską, która mówi, że gdy przyjdzie Mesjasz, będzie szedł od strony Gory Oliwnej i wydobędzie z grobów zmarłych, Ci którzy będą wówczas najbliżej zmartwychwstaną jako pierwsi –a warte jest to każdej ceny. Mogliśmy też zobaczyć olbrzymie grobowce patriarchów , jeszcze z czasów przed narodzinami Chrystusa, oraz gęsto zabudowane osiedla, z czasów współczesnych.

Idąc wzdłuż wąwozu dotarliśmy do starożytnej sadzawki Siloe. Basen ten liczy obecnie ok. 2700 lat Gdy Jezus , przywrócił pewnego dnia niewidomemu wzrok w sąsiedztwie świątyni, polecił mu nastepnie aby udał się w to właśnie miejsce i obmył się :’’ splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego, i rzekł do niego: Idź, obmyj się w sadzawce Siloe(…). On więc odszedł, obmył się i wrócił widząc (J 9,6-7)

Miejsce to odwiedzali często chorzy, głównie trędowaci, zażywając od czasu do czasu kąpieli w nadziei uzdrowienia i oczyszczenia. My także mielismy okazję wejść do sadzawki:-) oraz przejść skalnym tunelem, zanurzeni po kolana w wodzie ze świecami w rękach:-) W prawdzie za ta możliwość musieliśmy zapłacić, ale dzięki odkrytym talentom Jarka w negocjacji ceny udało nam się sporo zaoszczędzić, a przy okazji otrzymaliśmy kiść świeżo zerwanych , pysznych winogron:-)

Nie spodziewaliśmy się, że będziemy mogli przeżyć coś takiego!!!

W drodze powrotnej zaszliśmy do Miasta Dawidowego u wejścia którego widnieje olbrzymia harfa Dawidowa. W miejscu tym miała miejsce zabawna sytuacja – prawdziwa scenka biblijna:-). Marysia - nasza ogrodniczka, zauroczona pieknym drzewem w obrębie murów miasta zapragnęła zabrać do Polski nasionka z tej roślinki, a ponieważ nie miała żadnej torby poprosiła kl.Macieja aby w plecaku przetransportowal nasionka. Dobre serce naszego kleryka jest powszechnie znane więc bez zastrzeżeń zgodził się spełnic prośbę W tym moment dołączyła do grupy Kropka, która nie uczestnicząc od początku w całym tym zdarzeniu dostrzegła jedynie, że Maciej chowa coś pośpiesznie do plecaka. Z humorem więc powiedziała, że wynoszenie czegokolwiek z tego miejsca to przecież kradzież…na co Maciej odrzekł krótko:” to ona mi dała” – wskazując na Marysię. Od razu stanęła nam przed oczami biblijna scenka z Raju. I w ten sposób po raz kolejny w dziejach ludzkości wszystkiemu okazała się być winna kobieta :-)

Po powrocie do domu sióstr zjedliśmy kolację i odmówiliśmy nieszpory, w naszym ulubionym miejscu z widokiem na zachodzące słońce i gęsto zabudowana Jerozolimę. Po nieszporach zawiązała się ciekawa rozmowa , na temat czy Bóg jest rzeczywiści kochającym Ojciem? W nawiązaniu do ofiary jaką miał złożyc Abraham z syna swego Izaaka.

Następnie oglądnęliśmy film dokumentalny Bogdana Sadowskiego :” Mała Arabka i Matrix” – opowiadający o bł. Marii od Jezusa Ukrzyżowanego, karmelitanki z pobliskiego Betlejem, której postawa życia głęboko nas wszystkich poruszyła. Po filmie, w którym brały udział także dzieci z naszego sierocińca, jeszcze przez dłuższy moment siedzieliśmy w milczeniu W tym czasie pięknym świadectwem życia podzieliły się z nami Molo i Marta, za które im bardzo dziękujemy.

Dopełnieniem dnia była wspólna modlitwa w kaplicy. Podziękowaliśmy Stwórcy za liczne dary, których nam tak hojnie udzielił, przeprosiliśmy za każdy brak miłości z naszej strony i prosiliśmy o błogosławieństwo dla nas, naszych bliskich i tych wszystkich, którzy proszą nas o modlitwę. Po czym udaliśmy się na nasze materace :-), aby nabrać sił na kolejny dzień pracy a zarazem otwierania się na Miłość Pana Boga i drugiego człowieka.

Dziękuję Ci Panie, że zaczynamy tworzyć wspólnotę taką prawdziwą, za coraz większą otwartość na siebie!!! Dziękuję za ten piekny dzień i każdy jego moment. Za pracę, za siostry elżbietanki, za Michael, Ruti , Alae i każdy znak twojej Miłosci.

P.S. Abuna znaczy po arabsku – nasz ojciec :-). Teraz już nie będzie wątpliwości, że Padre to Padre :-) a Abuna to Abuna :-)

Ewelina