Akademickie Koło Misjologiczne

Kronika Jerozolima 2010

Plan relacji, Fotoreportaż

Lipiec - 13 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
Sierpień - 01 02 03 04 05 06 07 08 09 10 11 12 13 14 15 16 17

3 Sierpnia - Imieniny siostry Lidii

Uważny czytelnik spodziewał się zapewne ujrzeć jako kolejną część kroniki relację pisaną przez Malwinę. Niestety w tym miejscu jestem zmuszony go rozczarować. Postanowiłem zamienić się z nią terminami, gdyż kolejne dni są moimi ostatnimi w Jerozolimie. Śmiem przypuszczać, że pisanie kroniki w czasie pakowania bagażu jest zadaniem arcytrudnym, jeśli nie niewykonalnym, dlatego na relację Malwy trzeba poczekać jeszcze 2 dni!

Po tym przydługim wyjaśniającym wstępie przejdę do sedna sprawy – opisu dnia. A działo się na prawdę sporo. Dzień dzisiejszy dla domu sióstr Elżbietanek na Górze Oliwnej był szczególny. Z powodu imienin siostry Lidii już wczoraj wieczorem dostaliśmy zakaz wszelkich prac fizycznych (co zresztą niektórych bardzo zmartwiło). Siostry szykowały także uroczyste śniadanie. My zajęliśmy się natomiast dekorowaniem stołów i przygotowaniem niespodzianki.

Na poranną Mszę Świętą zjechało wielu znamienitych gości – przede wszystkim siostry z domów w Jerozolimie i Betlejem, zaprzyjaźnieni księża i kilka znajomych osób świeckich. Należy podkreślić, że psalm śpiewała sama solenizantka, ujawniając przy tym kolejny ze swoich talentów, a ksiądz Paweł wygłosił płomienne kazanie nawiązując przy tym zgrabnie do świętej Lidii.

Po Mszy na gości czekało uroczyste śniadanie. Stoły aż uginały się od jadła i napojów. Po odśpiewaniu zwyczajowego 'sto lat' i złożeniu życzeń, wszyscy zasiedli do uczty. Po 'konkretach' na stół wjechało pyszne ciasto. Biesiadnicy co chwila aż mlaskali z zachwytu.

W końcu nadszedł moment na prezentację naszej specjalnie przygotowanej niespodzianki. Była to piosenka, której tekst był swobodną wariacją na temat powiedzeń, zachowań i talentów siostry Lidii. Warto dodać, że jego ułożenie przyszło nam wczorajszego dnia z dużym trudem, mimo próby zorganizowania czegoś na kształt burzy mózgów. W końcu jednak powstał tekst niepowtarzalny, o nikłej wartości artystycznej, ale za to o sporym znaczeniu sentymentalnym. Do końca zrozumie go tylko ten, komu było dane poznać siostrę Lidię.

Oto i sam tekst (muzyka z piosnki Arki Noego – Taki duży, taki mały):

1. Siostra kocha Boga, życia jej nie szkoda,
Lubi też Lucky’iego – psa jej kochanego.
Gdy smutek dopada, siostra dusi dziada!
Żarty opowiada i ciasto nakłada.

Ref. Taki duży, taki mały może w kuchni być!
Taki gruby, taki chudy może w kuchni być!
Taki ja i taki ty możesz w kuchni być,
Jednak siostry Lidii nie zastąpi nikt!

2. Kwiaty pielęgnuje, serca nie żałuje,
Róże z Polski wzięte są już rozkwitnięte!
Codziennie podlewa kwiaty, krzewy, drzewa,
Wodę od zmywania często im wylewa.

3. Tylko pyszne rzeczy siostra nam gotuje,
Hity z satelity co dzień nam serwuje.
Od rana do wieczora – ora et labora,
No a w międzyczasie siostra Cię upasie!

Wydaje się, że piosenka się podobała zarówno gościom jak i solenizantce. Jedna z sióstr stwierdziła dobitnie, że każde z określeń doskonale oddaje naturę siostry Lidii! Poczuliśmy więc lekką ulgę i radość, że mogliśmy choć trochę dodać kolorytu uroczystości.

Po tym miłym początku dnia wyruszyliśmy (punktualnie!!!) całą grupą na mały rekonesans przeciwnego do 'naszego' zbocza Góry Oliwnej. Znajdują się tam między innymi dwie miejscowości, które wiążą się z życiem Jezusa Chrystusa. Pierwsza z nich to Betfage. Odwiedziliśmy tam sanktuarium. Tradycja mówi, że to właśnie z miejsca, gdzie ono się teraz znajduje w Niedzielę Palmową Jezus wyruszył do Jerozolimy na osiołku. Pozostał tam nawet kamień z którego ponoć na owo zwierzę wsiadał.

Po odczytanie fragmentów Ewangelii związanych z tym miejscem ruszyliśmy dalej. Po przejściu przez check-point (granicę) dotarliśmy do Betanii. Jest to miejscowość w której mieszkali Łazarz, Maria i Marta. Niestety zlokalizowany tam kościół koptyjski pw. Św. Marty okazał się zamknięty. Mimo to, niezawodny jak zawsze Jarek wyszukał nam i przeczytał fragmenty Pisma Św., które mówią o Betanii. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w drogę powrotną. Na uwagę z tego etapu podróży zasługuje zwłaszcza zdarzenie na granicy. Części ekipy (którą prowadził sam Abuna) tak bardzo spodobała się kontrola przeprowadzana przez żołnierzy i przechodzenie przez bramki wykrywające metal, że poddali się temu procederowi dwukrotnie. Podobno wcale nie wynikało to z pomylenia drogi;).

Wróciliśmy akurat na obiad (że bardzo dobry już chyba pisać nie trzeba), a po nim tradycyjnie udaliśmy się na sjestę. Jako, że mieliśmy zakaz pracy, resztę popołudnia spędziliśmy na grze w Mafię (szczególne brawa dla Gochy – niewykrywalnego mafiosa).

Wieczorem czekało nas jeszcze jedno szczególne spotkanie. Od dzisiaj w Jerozolimie przebywa bowiem grupa pielgrzymkowa z Wysp Zielonego Przylądka, a wśród nich nasi znajomi z poprzednich projektów (Cabo Verde 2008 i 2009) – Padre Ima oraz Iloisa. Odwiedziliśmy więc ich w hotelu zlokalizowanym niedaleko starego miasta. Miło było zobaczyć ponownie ich roześmiane twarze i powspominać stare dobre czasy! To niebywałe, że spotykamy się tak daleko od swoich domów, w dodatku w miejscu tak szczególnym – w Jerozolimie.

Tak zakończył się już XX dzień naszego pobytu, dla mnie jeden z ostatnich. Będę bardzo tęsknił za grupą, siostrami i jedzeniem gotowanym przez nie, malowaniem krat i bram no i za widokiem z okna, który jest chyba jednym z najpiękniejszych jaki można ujrzeć zaraz po przebudzeniu. Pozostaje mi mieć nadzieję, że jeszcze kiedyś tu wrócę..., ale póki co – żegnaj Jerozolimo, żegnaj Święta Ziemio!

Jędrzej