Akademickie Koło Misjologiczne

Kronika Jerozolima 2010

Plan relacji, Fotoreportaż

Lipiec - 13 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
Sierpień - 01 02 03 04 05 06 07 08 09 10 11 12 13 14 15 16 17

8 Sierpnia - „Co nas nie zabije, to nas wzmocni” :)

Wielu z nas szuka natchnienia na pisanie kroniki, ja też takiego szukam:) A że zawsze idzie mi to bardzo opornie (przepraszam baaaaaaaardzo za opóźnienie wszystkich klikających przycisk "odśwież" kilkanaście razy dziennie. Niech Padre mnie nie zabija!), kilka osób powiedziało mi: idź na dach! tam na pewno coś napiszesz:) I tu właśnie jestem. Jest bardzo wcześnie rano. Jerozolima budzi się do życia. Na placu świątynnym przed meczetem nie widać nikogo. W oddali słychać pianie koguta. Uwielbiam tę porę dnia. W końcu jest chłodno i przyjemnie wieje wiatr. Słońce powoli zaczyna oświetlać miasto, które nabiera różowego odcienia (ulubiony kolor S. Lidii;) Biją dzwony, a nasz pies Lucky jak zwykle w tym czasie głośno wyje. Synagorlica siedzi na drucie, a kawałek dalej kilka żołn, które bardzo zabawnie "cykają". Uwielbiam żołny.

Dzisiejsza noc była baaaaaaardzo długa, ponieważ śniadanie zaplanowane było dopiero na 7.45. Dziś nie uczestniczyliśmy jak zwykle o 7.00 rano we Mszy św. z siostrami, bo mieliśmy ją odprawić gdzie indziej. Po pysznym śniadaniu chwila na spakowanie i w drogę!!! Nie mogę pisać, co było do jedzenia, bo S. Szczepana dzisiaj przy stole powiedziała: "już przestańcie w końcu pisać o tym jedzeniu!":) I się teraz boję cokolwiek napisać, bo dostanę ochrzan;)

Pierwszym naszym punktem programu było Ain Karem. Jest to miasteczko położone nieopodal Jerozolimy. Dzień "zwiedzająco - odpoczynkowy" rozpoczęliśmy Mszą świętą w kościele, który wyglądał jak łazienka. Wszystko to za sprawą, jak na mój gust, typowo łazienkowych kafelek, głównie w kolorach białym i niebieskim, którymi to obłożone były ściany kościoła. I w tej oto "łazienkowej" atmosferze rozpoczęliśmy w pełni naszą kolejną niedzielę w Ziemi Świętej.

Co takiego ciekawego znajdowało się i zdarzyło się dwa tysiące lat temu w Ain Karem? To tutaj mieszkali rodzice świętego Jana, to tutaj przy studni spotkały się Maryja z Elżbietą. Odwiedziliśmy dom Zachariasza i Elżbiety, a następnie udaliśmy się w dół, do groty, gdzie znajduje się kamień przeniesiony z pustelni św. Jana. W wielu miejscach świętych jakie nawiedzamy na ścianach budynków, na zewnątrz i w środku, wypisane są modlitwy lub fragmenty Pisma Świętego w różnych językach. Tutaj również byliśmy "otoczeni" Pieśniami Zachariasza (Łk 1, 69-79), a po odnalezieniu tablicy w języku polskim odbyło się uroczyste wspólne odczytanie tego fragmentu, po czym poszliśmy kawałek dalej na miejsce spotkania Maryi z Elżbietą. To tutaj Elżbieta powiedziała do Maryi "Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona" (Łk 1,39-45), a Maryja jej odpowiedziała "Wielbi dusza moja Pana" (Łk 1, 46-55). Nasz główny "czytacz" Pisma Świętego - Jaro - zawsze w odpowiedniej chwili czyta to, co trzeba. Dzięki temu możemy w pełni, z każdej strony, jakby otoczyć się danym miejscem, zdarzeniem. Teraz wiem, że po powrocie do Polski Pismo Święte będę czytać trochę inaczej. Dotknięcie tej ziemi, skwar lejący się z nieba, zapachy, smaki, obrazy, przyroda - to wszystko sprawia, że Słowo Boże nabrało nowego wymiaru. Innego, mocniejszego, bardziej namacalnego.

Następnie udaliśmy się do kościoła górnego, w którym zachwyciła mnie mozaika na podłodze. A wszystko za sprawą pięknych motywów przyrodniczych, w szczególności ptaków:)

Następny punkt dzisiejszego dnia to pustelnia Jana Chrzciciela. Trochę czekamy na naszego busa, ale jak powszechnie wiadomo za długo siedzieć w jednym miejscu jest niezdrowo. Tak więc szybko zrobiliśmy użytek z placu zabaw, który znajdował się tuż przy parkingu. Po jakimś czasie Damian wziął do ręki gitarę, która to wędrowała z rąk do rąk. Ostatecznie to posunięcie skończyło się wesołą zabawą, którą kilkoro z nas nauczyło się na doświadczeniu misyjnym na Cabo Verde, a potem przekazało reszcie AKMu w spadku;) Tańce - hulańce trwały aż do przyjazdu busa, z którego to wielu się ucieszyło, bo po ciężkim tygodniu pracy nogi nie do końca chciały ich słuchać.

Pustelnia Jana Chrzciciela to miejsce, gdzie Jan Chrzciciel żył, przygotowując się do głoszenia Słowa Bożego. Dzień dzisiejszy był bardzo upalny (wiem, że to nie nowość), więc chwila spędzona w chłodnej grocie dodała nam trochę sił i wytchnienia. Ogólnie miejsce przy Pustelni jest bardzo urokliwe, ale niestety brak czasu nie pozwolił nam na dłuższy pobyt tutaj.

Lekko wypompowani pojechaliśmy jeszcze do Muzeum Izraela, które znajduje się w Jerozolimie. Duże wrażenie zrobiła na mnie makieta Jerozolimy z czasów Drugiej Świątyni. Można było chociaż trochę wyobrazić sobie, jak wyglądało już tak bliskie nam miasto za czasów Pana Jezusa. W muzeum znajduje się również fotokopia Księgi Proroka Izajasza znaleziona w Qumran w połowie XX wieku. Zwój ten jest o tysiąc lat starszy od posiadanej dotąd wersji tej księgi.

Już bardzo wypompowani po całym dniu odwiedziliśmy jeszcze Bazylikę Grobu Pańskiego, która mimo panującego tam gwaru pozwala się wyciszyć. Prawie się czołgając, doszliśmy do domu i z ogromnym apetytem wpałaszowaliśmy pyszną kolację zrobioną przez niezastąpioną Siostrę Lidię (S. Szczepano, ja wcale nie piszę o jedzeniu!). Wieczorne wspólnotowe nieszpory, z widokiem na Jerozolimę przy zachodzie słońca, bardzo ładnie dopełniły kolejny Dzień Pański na Ziemi Świętej.

Po nieszporach część z nas chciała obejrzeć spektakl Teatru Telewizji "Złodziej w sutannie", lecz z powodu niesprzyjających okoliczności technicznych i pomimo ogromnego wysiłku włożonego przez Abunę, nie udało się tego zrobić. No cóż… Widocznie do zbawienia nie było to nam potrzebne;)

Już wcale rano nie jest, żołny odleciały, a ja lecę do roboty! Śrupanie górą! :)

Asia (Molo)