Akademickie Koło Misjologiczne

Kronika Jerozolima 2010

Plan relacji, Fotoreportaż

Lipiec - 13 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
Sierpień - 01 02 03 04 05 06 07 08 09 10 11 12 13 14 15 16 17

9 Sierpnia - A niektóre mrówki chodzą na tylnich nóżkach…

Pamiętam, że w pierwszych dniach naszego pobytu w Ziemi Świętej zaskoczyła mnie pewna mrówka. Zagrodziłam jej przejście, a ona zamiast wybrać drogę obok, stanęła na tylnich nóżkach i zaczęła się rozglądać. Tu mrówki są i duże, i małe, czarne, brązowe, ale i jedne i drugie pracowite. Jak AKM :) Ale o pracy za moment, wszystko po kolei.

Od rana Pan przyszedł do nas w Eucharystii. Słyszeliśmy w pierwszym czytaniu z Księgi Ozeasza (2,17-22): „Na pustynię chcę ją wyprowadzić...”. Te słowa pasują do patronki dnia dzisiejszego Edyty Stein – świętej Teresy Benedykty od Krzyża. Święta Teresa poszukuje prawdy i znajduje ją w Prawdzie (J 14, 6). Jako doktor filozofii mówi, że kto szuka prawdy, ten szuka Boga, nawet jeśli o tym nie wie… No i tak w krótkim czasie spotykamy kolejną świętą karmelitankę. Świętą Teresę – Żydówkę polskiego pochodzenia, dwa dni temu w Betlejem Małą Arabkę - świętą Mariam od Jezusa Ukrzyżowanego. Gdyby Teresa nie zachwyciła się Jezusem i nie przyjęła chrztu, a Mariam ratując życie przeszła na islam, Kościół byłby dużo uboższy. W trakcie rozmowy z siostrą Lucyną (podprzeoryszą karmelitanek na betlejemskim Wzgórzu Dawidowym) mogliśmy przekonać się, że czasem miłość do Boga unosiła świętych w Karmelu na wysokość drzew, ale całkiem konkretnie stąpali po ziemi. I tak właśnie wyglądał dzień dzisiejszy – próba bycia dla siebie nawzajem, dla Pana, przy pięknym słońcu (czyt. mokrej koszulce i kroplach potu na czole :) ), zmęczeniu, a nawet z językiem chowanym za zębami (żart wyostrza nam się coraz bardziej).

A tak poważniej, to właśnie na taką Ziemię Świętą cieszyłam się najbardziej – nie taką do „zaliczenia”, przebiegnięcia przez święte miejsca… Ale taką, w której jak Święta Rodzina, podejmiemy zwyczajną codzienność, pracę – i tą fizyczną, i tą duchową nad sobą.

Magda i Malwa dzielnie rozłożyły pralnię na czynniki pierwsze. Siostra Lidia przy pomocy Molo przygotowały przepyszny (jak zawsze) obiad. Siostra Szczepana z Kasią (krakowską) były na zakupach. Ręcznikami zajęli się Marysia, Kasia S. oraz Maciej – każde dziecko będzie miało od dzisiaj komplet czterech ręczników – dwóch małych i dwóch dużych, a na wszystkich swój numerek wyszywany przez Haft Group AKM ;) Freski na dachu (piękne, choć do Michała Anioła jeszcze ciut brakuje ;) ) – Abuna, Kropka, Gocha, Kasia A i Jaro, który od rana razem z Damianem ratowali SIĘ !!! przed małym kotkiem (Jarkowe opowieści dbają o nasze poczucie humoru). Ola S., Alee, Damian i ja cały dzień śrupaliśmy deski (Żeń-szeń brakuje Ciebie!!!). Korzystając z okazji, że Michaele nie wróciły dziś do nas, Ale rozkręciła również ich łóżka i teraz zostało w całości tylko jedno – jej. Mamy nadzieję, że do 17.08 wszystkie polakierowane będą stać na swoich miejscach. Gratulacje dla Eweliny, która zamknęła dziś elektroniczną apteczkę, wpisując w nią wszystkie znajdujące się w domu leki. Dzięki temu, że przepracowała całą sjestę, przyszła śrupać dechy razem z nami. Również „dachowi”, „ręcznikowi” i „obiadowa” w wolnych chwilach łapali papier ścierny - aż wióry unosił się do dachu ;). Rytm pracy przerwał przyjazd pewnego ciekawego gościa (zdjęcia 5,6,7). Oto relacja Jara z Jerycha: „Ibrahim Ahmad Abu El-Hawa - Palestyński muzułmanin mieszkający na Górze Oliwnej niedaleko Sióstr. Darzy on Siostry wielką sympatią i wdzięcznością za dzieło jakie prowadzą dla palestyńskich dzieci. Od wielu lat wspomaga Siostry, kiedy te potrzebują pomocy przy problemach z elektryką, telefonami itp. Dziś przyjechał by rozwieźć pobliskim Beduinom odzież, którą zebrały Siostry od ludzi dobrej woli. Pan Ibrahim ujął nas swoją serdecznością i udzielił nam krótkiego wywiadu.” Po wyjeździe gościa, zjedliśmy kolację. Wieczorem zmówiliśmy nieszpory i rozmawialiśmy z Abuną o śmierci i umieraniu… Jak dobrze mieć świadomość kruchości swojego życia, już jako młody człowiek… Ci bardziej wytrwali grali jeszcze później w domino i inne gry w arabskiej wersji.

Magda i Malwa dzielnie rozłożyły pralnię na czynniki pierwsze . Siostra Lidia przy pomocy Molo przygotowały przepyszny (jak zawsze) obiad. Siostra Szczepana z Kasią (krakowską) były na zakupach. Ręcznikami zajęli się Marysia, Kasia S. oraz Maciej – każde dziecko będzie miało od dzisiaj komplet czterech ręczników – dwóch małych i dwóch dużych, a na wszystkich swój numerek wyszywany przez Haft Group AKM ;) Freski na dachu (piękne, choć do Michała Anioła jeszcze ciut brakuje ;) ) – Abuna, Kropka, Gocha, Kasia A i Jaro, który od rana razem z Damianem ratowali SIĘ !!! przed małym kotkiem (Jarkowe opowieści dbają o nasze poczucie humoru). Ola S., Alee, Damian i ja cały dzień śrupaliśmy deski (Żeń-szeń brakuje Ciebie!!!). Korzystając z okazji, że Michaele nie wróciły dziś do nas, Ale rozkręciła również ich łóżka i teraz zostało w całości tylko jedno – jej. Mamy nadzieję, że do 17.08 wszystkie polakierowane będą stać na swoich miejscach. Gratulacje dla Eweliny, która zamknęła dziś elektroniczną apteczkę, wpisując w nią wszystkie znajdujące się w domu leki. Dzięki temu, że przepracowała całą sjestę, przyszła śrupać dechy razem z nami. Również „dachowi”, „ręcznikowi” i „obiadowa” w wolnych chwilach łapali papier ścierny - aż wióry unosił się do dachu ;). Rytm pracy przerwał przyjazd pewnego ciekawego gościa . Oto relacja Jara z Jerycha: „Ibrahim Ahmad Abu El-Hawa - Palestyński muzułmanin mieszkający na Górze Oliwnej niedaleko Sióstr. Darzy on Siostry wielką sympatią i wdzięcznością za dzieło jakie prowadzą dla palestyńskich dzieci. Od wielu lat wspomaga Siostry, kiedy te potrzebują pomocy przy problemach z elektryką, telefonami itp. Dziś przyjechał by rozwieźć pobliskim Beduinom odzież, którą zebrały Siostry od ludzi dobrej woli. Pan Ibrahim ujął nas swoją serdecznością i udzielił nam krótkiego wywiadu.” Po wyjeździe gościa, zjedliśmy kolację. Wieczorem zmówiliśmy nieszpory i rozmawialiśmy z Abuną o śmierci i umieraniu… Jak dobrze mieć świadomość kruchości swojego życia, już jako młody człowiek… Ci bardziej wytrwali grali jeszcze później w domino i inne gry w arabskiej wersji.

Kończę, bo już późno, po 24… Siedzę w kaplicy, z której właśnie wyszła siostra Szczepana. Kochana Kobieta, z uśmiechem na twarzy ora et labora cały dzień, pracowita jak mróweczka… A propos tych mrówek, to chodzą tu koło mnie, ale te mniejsze, na tylnich nóżkach chodzić nie potrafią.

Ile radości mogą sprawiać małe rzeczy…

Marta (Marta)