Akademickie Koło Misjologiczne

Kronika Jerozolima 2010

Plan relacji, Fotoreportaż

Lipiec - 13 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
Sierpień - 01 02 03 04 05 06 07 08 09 10 11 12 13 14 15 16 17

5 Sierpnia - Dziękuję Ci Panie za ta „zwyczajną” codzienność!

„Co tu napisać?!” Ta myśl kołatała mi się w głowie, nie dając spokoju.

„No nic szczególnego się dziś nie zdarzyło”. Szukając weny poszłam do pokoju na piętrze. Zmiana miejsca często dobrze wpływa na myślenie przypominając sobie stare metody ze studiów- otworzyłam okno. I nagle wow!!! Cudowny widok nocnej Jerozolimy zatrzymał mi dech w piersiach. A tyle razy go już widziałam. Arabska muzyka, światła, panorama i zarysy świętych miejsc...

Rano pobudka i Msza Święta. Kasia - wolontariuszka z Krakowa po raz pierwszy zaśpiewała psalm - debiut udany! Podczas śniadania ku wielkiemu zdumieniu części damskiej, Maciej, nasz drogi kleryk zaoferował się dziś jako opiekun do dzieci. „Stonka atakuje rezerwat!”- zabrzmiała nasza diagnoza (w wolnym tłumaczeniu Rutty i Michaela pokażą klerykowi, gdzie raki zimują ;). Razem z Maciejem, dziećmi zajęła się Marta Marta. Reszta rozproszyła się między pracami na dachu, w lumpeksie, w kuchni i przy szlifowaniu łóżek. Madzia, Marysia i ja dokończyłyśmy porządkowanie, czyli hurra fura ubrań znalazła swoje miejsce na odpowiednich półkach. Najciekawszym zajęciem było parowanie sterty skarpetek. Podczas konkursu zdecydowanie zwyciężyła Madzia Kadzia (pseudo artystyczne nadane przez stonkę) ratując od samotnej doli 8 skarpetek. Był też czas na małe cerowanie, w czym dzielnie towarzyszyła nam Ewela. W tzw. międzyczasie Górę Oliwną odwiedzili pielgrzymi z Poznania, między innymi pani asystent z Uniwersytetu Medycznego, z którą to Madzia będzie miała zajęcia w przyszłym roku akademickim (jaki ten świat mały!). Pozdrawiamy!

Dzielna ekipa „z dachu” wzmocniona przez Kropkę, po raz kolejny stanęła na WYSOKOŚCI zadania, tym samym kończąc pierwszy etap konserwowania tej specyficznej, bo odrobinę pochyłej, powierzchni płaskiej. Chociaż mówili, że na dachu sięgnęli dna, humory jak zwykle dopisywały.

Równie gorąco, jak na dachu, było w kuchni. Ola S. pilnie strzegła tajemnic kulinarnych siostry Lidii, przeganiając nas przy każdej próbie zajrzenia w garnek.

Aż kurzyło się natomiast przy śrupaniu (wyraz bliżej niezrozumiały dla nie-Poznaniaka) łóżek. Papier ścierny, pomimo rękawiczek, był na tyle skuteczny, że Molo na tydzień ma manicure z głowy. Prace ciesielskie tradycyjnie nadzorował Damian z Żeńszeniem, tym razem pracownikiem dnia obwołując Kasię S. Maciej i Marta, w przerwach, gdy dzieciom znudziła się trwająca w nieskończoność zabawa w dom, wraz ze swoimi podopiecznymi pomagali ekipie szlifierskiej.

Podczas obiadku dane nam było skosztować tajnych receptur kuchni, której daniem popisowym były bułeczki ze szpinakiem. Na odkrycie takiej tajemnicy czasem warto poczekać.

Podczas sjesty kilkoro z nas wyruszyło do miasta po zakup pamiątek. Myślę, że rodzinka Żeńszenia, który niestety już jutro na opuszcza, będzie zadowolona z zakupów. Z zakupów zadowolona jestem także ja - moje pomarańczowe pantalony z rozkrokiem w kolanach podbiły serca wielu ;)

Reszta ekipy dzielnie ruszyła do boju, kontynuując zadania sprzed obiadu. Zakupowicze natomiast po łowach zakasali rękawy i dalej do śrupania!

Praca tak dobrze szła, że aż ciężko było się od niej oderwać. Ale oczywiście warto było, bo czekała pyszna kolacja. Pokrzepiani na ciele odmówiliśmy Nieszpory. Potem przyszła pora na małe podsumowanie. Żeńszeń dzielił się z nami swoimi spostrzeżeniami i odczuciami, co do pobytu w Ziemi Świętej. Następnie, rzekłabym tradycyjnie, odbyła się gra w mafię.

Dzień jak co dzień- można powiedzieć. Nie będzie co opisywać - myślałam. Patrząc na Jerozolimę i po raz kolejny zachwycając się jej widokiem, który może stać się po 3 tygodniach zwyczajny, uświadomiłam sobie, że warto spojrzeć na nasz zwyczajny dzień z wielka radością w sercu i podziękowaniem. Dziękuję Ci Panie za ta „zwyczajną” codzienność!

Malwina (Malwa)